Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 211.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

czy własne znużenie i jakaś chwila zniecierpliwienia skłoniły królowę do tego, iż w zapusty sama będąc, ochmistrza dla dworu swojego o muzykę poprosiła.
Był to wielki na zamku wypadek, gdy pod niebytność Jagiełły, po raz pierwszy miały te puste komnaty ożywić się nieco i zabrzmieć pieśnią. Malski nie mógł się rozkazowi Sonki sprzeciwić, a nie widział też w tem nic złego, żeby się młodzież rozerwała i rozweseliła opuszczoną królowę... Radość wielka panowała między młodzieżą... Hincza, który tego był sprawcą, tryumfował, i niepotrzebnie się z tem chwalił.
Strasz, który miał na wszystko ucho, wiedział zaraz, że pląsy się gotowały i mięsopust wesoły. Nie było wątpliwości, że królowa i młodą Jadwigę, słomianą, szesnastoletnią wdowę po Brandenburczyku zaprosi na pokoje... Wzięto na naradę wcześnie co począć w takim razie, a królewna, zawsze na macochę zagniewana, szczególniej teraz zażalona, gdy jej syn tron odebrał... odezwała się, że chorą się uczyni, a na żadne tany i zabawy nie pójdzie.
Salce i pannom królewnej smutno z tem było, lecz namawiać nie śmiały.
Pomiędzy królową macochą, a Jadwigą, pojednanie i zbliżenie się stawało niepodobnem i coraz niemożliwszem. Odpychana zimnym wstrętem, Sonka musiała wyrzec się przyswojenia króle-