jak senator i pan, jeżeli kolebką jechał, mniej do niej nad sześć woźników nie mógł zaprządz dla godności swojej.
Mierzono naówczas człowieka liczbą koni, jakie miał i mógł prowadzić z sobą.
Na jednym koniu jeździli tylko bojarowie z listy, uboga szlachta, słudzy i czeladź panów.
Zapiecek ze swemi ogromnemi stajniami naturalnie dla odpoczynku panów był przeznaczony, do Purchawki podjeżdżały wozy i ci, co na koniu jednym, bez towarzystwa podróżowali.
Purchawka też w szopce nad kilkanaście koni i to z biedą ulokować nie mogła, ale, mimo tego jej pozoru skromnego, miał się na niej siedzący Skroba, prosty chłop (jak mówiono), daleko lepiej od Borucha, i Zapiecek mu zazdrościł.
Skroba bowiem miał do czynienia z ludem pokorniejszym, który jako tako, ale płacił za to co brał, i nie woził z sobą zapasów, więc suchy chleb i ladajaki napój brał, a i dla konia wiązki siana potrzebował. Tymczasem na Zapiecku gdy zajechało pięćdziesiąt koni i tyluż ludzi, mieli na wozach najczęściej to czego im było potrzeba, a potem płacili co łaska, lub niekiedy nabiwszy i złajawszy, nie dali nic.
Od strony Brześcia stała Purchawka pierwsza, nieco dalej Zapiecek, ale z obu gospód na gościniec wzrok daleko sięgał.
Pięknego dnia jesieni w progu Zapiecka stał
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/016
Ta strona została uwierzytelniona.