do dworu książęcego. Teraz w Warszawie mało który z panów nie ma albo dworu choć z drzewa, lub i murowanego pałacu. Przy każdym stajnie, kuchnie i dla czeladzi a dworu pomieszczenie.
— No, aleć przecież i gospody się znajdą dla tych, co, jak ja, nie mają ani pana, do któregoby zajechali, ani własnej budy.
Wijurski się trochę namyślał z odpowiedzią.
— Juścić — odparł po przestanku — dach i gospodę i wygodę znajdziecie łatwo, szczególniej przy Długiej ulicy, gdzie austeryj i gospód różnych siła jest, ale musicie się wprzódy z mieszkiem obrachować, aby starczył, bo gospodarze drą niemiłosiernie i za to co dają i czego nie dostarczają.
Gdybyście posłem byli cudzoziemskim — dodał śmiejąc się p. Szczepan — to jak w dym moglibyście do tego gmachu, który Giełdą nazywają.
Płaza się zmięszał widocznie, oczy spuścił.
— A piękny ze mnie poseł! — zamruczał mocno poruszając ramionami i koniowi dawszy niepotrzebnie nahajem po bokach.
— No, kiedy się do Giełdy za darmo wprosić nie możecie, to do wyboru macie oprócz tego gospód różnych dostatkiem, od najpośledniejszych do najparadniejszej, która jest Giżowska.
W tej czego dusza zapragnie dostaniecie, nie-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/038
Ta strona została uwierzytelniona.