jedni mogli z Ossolińskim iść w zawody, nic piękniejszego widzieć nie było można.
Okna umieszczone w górze oświecały ją i czyniły wesołą. Strop i część ścian całe były gipsaturami złoconemi okryte, których linie, zwoje, floresy układały się wielce wdzięcznie. W górze pośród nich marmurowe popiersia cesarzów rzymskich, przywiezione z Rzymu, stanowiły wytworną ozdobę.
Od stropu począwszy, opasanego sztukateryą bogatą, aż do posadzki wysadzanej we wzory kunsztownie, wszystko było nadzwyczaj starannie wykończone. Wielki, przepyszny komin z czarnego marmuru w pośrodku poprzecznej ściany monumentalnie się wznosił.
Ściany same prawie całe okryte były ogromnemi obrazami, umyślnie z rozkazu kanclerza przez włoskich mistrzów malowanemi wedle skazówek danych przez niego. Przedmiotem ich były dzieje domu nowsze i dawniejsze, bo u Ossolińskich teraz i prastare tęczyńskie jednoczyły się tradycye.
Nad kominem samym wisiał obraz przedstawiający króla Władysława IV na białym koniu wśród pola bitwy. Obok obraz przypominał chorągwie (siedem) kopijników, które Ossolińscy na obronę kraju wystawiali; na prawo, Ossoliński w chwili, gdy rokoszanie zetrzeć się mieli z wojskiem królewskim, z niebezpieczeństwem życia
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/070
Ta strona została uwierzytelniona.