Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/098

Ta strona została uwierzytelniona.

rym niemniej kunsztowny kominek, z pozłocistemi wilkami, wyobrażającemi dwa smoki.
Szlachcic wyraził żal swój i podziwienie, że tu w kominie wilki niemal piękniejsze były jak nie na jednym ołtarzu lichtarze, czem Gurlewskiego do śmiechu pobudził.
Ukazał mu tedy młodzik obraz bardzo piękny, żywemi nader barwami malowany, i spytał go jakby myślał z czegoby on był i w jaki sposób uczyniony. Na to Płaza odparł, że widział malarzy na deskach, blachach i płótnach malujących, ale nie odgadł, gdyż obraz był moizaiką, której przypatrzywszy się szlachcic zamruczał, co to na niego poszło czasu i sedenteryi!
Kolej przyszła potem na figury z kamienia, z kryształu i z bronzów odlewane, których też niemało w izbie tej nagromadzonych było dla rekreacyi oka i umysłu pańskiego.
Tu także stała ogromna szafa kuta srebrem, ze złotemi na szufladach napisami: Hollandya, Cesarstwo, Państwo papiezkie, Francya, Hiszpania, a Gurlewski wytłumaczył mu, że w nich listy i korespondencye przechowywane były, od których klucz sam tylko miał Ossoliński.
Naostatek drzwiczki uchyliwszy do ciemnej jakby szafy, śmiejąc się pokazał krzesło w niej stojące Płazie i wytłumaczył mu, że na niem usiadłszy, za danym znakiem na górne piętro bez fatygi się podnieść było można.