Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

warzyszu, ale ten skielety widząc tylko, głową potrząsał i milczał.
Przeszli potem jeszcze sal i komnat różnych szereg cały, wszędzie prawie pustkę znajdując, bo pod czas zjazdu żadnego nie było. Gdzieniegdzie tylko krzątano się zwolna około przygotowań na przyjęcie królowej, ale wcale nie okazując pośpiechu.
Wschodami potem sprowadził Bielecki gościa w dziedziniec wewnętrzny brukowany, który dokoła mury i budynki, kuchnie i oficyny otaczały. Od strony Wisły ogromna gruba ściana z kamieni wznosiła się dla powstrzymania wylewu wody, która tu wiosną nachodziła.
Na tych to fundamentach stał nowy dwór murowany królewicza Karola, w którym on przemieszkiwał. Nie szli tu, i Bielecki wskazał tylko na górze salę wielką, oknami dużemi opatrzoną, z której prospekt być miał na okolicę, jak on się wyrażał, bardzo cudny.
Z boku podwórca stało stare zamczysko odnowione, zamieszkane, ale na oko zaraz swój wiek zdradzające. Tu się dworscy, czeladź, służba różna mieściła. Ztąd też ganki odnowione, kryte dozwalały wprost przejść do kościoła Ś. Jana.
Bielecki nic nie przeoczył cokolwiek mogło obudzić podziwienie i widzenia było warte, tak że nawet starą łaźnię królewską, w której teraz