gadatliwą i wszystką siłę swą szafującą na słowa.
Znalezienie Stoczka, z którym mógł spędzać godziny długie na poufnych rozmowach, prawdziwem dla niego było błogosławieństwem, a ksiądz najlepszy na niego wpływ wywierał. Nie mogło jednak to obcowanie z księżyną ujść baczności Parfena i kozak w końcu spytał Płazę, co on robi tam u Ś. Brunona z tym odartym klechą.
Otwarcie mu powiedział Lasota: Był moim szkolnym towarzyszem i służką, poczciwy człowiek, lubię go... a ten przecie nikomu być strasznym nie może.
Parfen pomyślał, że lach zdzieciniał. Z trudnością przyszło Płazie uprosić i namówić Stoczka, aby czasami go odwiedzał. Ksiądz chwili wolnej nie miał. Zastępował proboszcza i wikarego u wszystkich ubogich chorych, umierających, na pogrzebach i chrzcinach, pilnował swej szkółki, a potem modlił się i na modlitwę zawsze znajdował, że mu czasu pozostawało zamało.
Jednakże kiedy niekiedy, po kilka dni nie widując czasami Płazy, przybiegał niespokojny Stoczek dowiadywać się o niego.
Z Wijurskim, z którym razem do Warszawy przywędrował Płaza, w pierwszych tygodniach widywał się czasami; postrzegł jednak, że ten Radziwiłłowski służka nadto ciekawy był, posą-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/167
Ta strona została uwierzytelniona.