Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

dzał go o jakieś tajemnice i dobyć ich z niego próbował, więc począł go unikać.
W powietrzu chodziły wówczas jakieś głuche domysły spisków.
Wznowiło się na inny sposób to co się działo przez czas bardzo długi za panowania Zygmunta III: posądzano króla i jego towarzyszów o frymarki koroną, o zamachy stanu; teraz znowu Władysławowi IV przypisywano knowania jakieś na własną rękę, bez wiedzy rzeczypospolitej.
Było w tem coś burzliwego ducha szlacheckiego, lecz przyznać też trzeba, że w obu tych razach podejrzenia niezupełnie były bez podstawy. Zygmunt w początkach panowania istotnie się zrzec chciał korony na arcyksięcia Ernesta, a Władysław IV aż do cesarskiej korony sięgał ambicyą, a w ostatku przynajmniej chciał być pogromcą pogan i wygnać ich z Europy, a część spadku po nich zagarnąć.
Musieli się poufni druhowie królewscy zdradzać lub sam król niedosyć był ostrożnym, a naostatek krzątanie się jakieś było zbyt widoczne, które myśl króla zdradzało. Szlachta szemrała, a nawet panowie senatorowie, przed których znaczniejszą częścią taił się król, domyślali się i gotowali stawić opór.
Wtajemniczonych było niewielu oprócz Ossolińskiego. Kazanowskiemu nie było to tajemnicą, bo król nie mógł się przed nim taić z niczem,