Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

ślubionej, zwolna Władysław, dzięki zabiegom aby go rozrywać w domu, ostygał.
Zawsze jednak jeszcze utrzymywało się to, iż wyjechać miał koniecznie na spotkanie, a książe Karol, brat królewski, mu towarzyszyć. Choć niebardzo ochotnie, posłusznym być musiał Władysławowi.
Z przyrodnych braci króla był on jednym z najznośniejszych mu, jeśli nie z najulubieńszych. Z Janem Kaźmierzem, dziwacznym, zmiennym, w postanowieniach niestałym, w obejściu się niemiłym, król się nie mógł nigdy ani zrozumieć ni zbliżyć do niego. Przekonał się po próbach wielu niefortunnych, że z niego trudno będzie statecznego uczynić człowieka; sądził go umysłowo ograniczonym i dziecinnym.
Karol był całkiem innym. Z powierzchowności niewiele przyjemniejszy nad Jana Kaźmierza, chudy, żółty, niezręcznych ruchów, milczący, niekiedy wybuchający gwałtownym gniewem, skąpy, książe biskup zamykał się ze swym kapelanem w ogródku, pracował około uprawy kwiatków, modlił się, rachunki pisał, grosza oszczędzał i wiódł życie zamknięte i surowe. Niemożna mu było odmówić jednak pewnego ciągu i ładu w prowadzeniu się, powagi i nieskazitelnych obyczajów. Nie umiał sobie pozyskiwać przyjaciół i miał ich niewielu, ale nie narażał się też nikomu.