Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

jęciu jej król teraz mówił niechętnie i zdawał się niepokoić więcej niż cieszyć zapowiedzianym przyjazdem, składając chorobą swą, która mu ruszyć się nie dozwalała. Mówił o tem nawet niechętnie.
Pac, który najmniejszą rzecz miał na uwadze i wnioski wyciągał z drobnostek, pocichu zawiadomił pannę Amandę, którą i pozyskać sobie starał się i zdradzał razem, że wizerunek przyszłej królowej, który zawsze stał na stoliku przy łóżku, odwrócony znalazł i odsunięty.
Ani na chwilę teraz nie widziano króla rozweselonego, choć wszyscy go znali, że rozrywki potrzebował i dawniej w najcięższych życia swego momentach jej szukał. Pac napróżno przynosił plotki i powtarzał koncepty dworaków, król ich nie słuchał.
Pogrążonym był w sobie i przybitym. Jedno tylko jeszcze ożywiało go chwilowo, to gdy z ceghauzu starszy, lub z nowozaciężnych wojsk cudzoziemiec jaki mu przychodził zdawać sprawę z postępu, jaki formowanie pułków czyniło. Niestety i ta pociecha goryczą była zaprawna, gdyż do ostatniego grosza niemal wyczerpały się króla zasoby osobiste, kredyt nawet na te kosztowne werbunki, a każdy prawie z dowódzców przybywał z żądaniem żołdu i pieniędzy na dalsze zaciągi.
Parę razy przypuszczony do króla poseł we-