do zadawania, tyle rzeczy, któremi się żywo zajęła, iż o królu trochę zapomniała.
Chciała wiedzieć czy Bietka pozostanie u dworu? co ojciec z nią uczynić zamierza? czego ona sobie życzyła? i t. p.
Tymczasem dziewczę wszystkie te natrętne badania odparło jednem.
— Dajcie się mi opamiętać. Ja jakbym się na świat nanowo narodziła. Patrzę, patrzę na tego ojca i strach mnie ogarnia. Sama nie wiem czego pragnąć. A! ja tak do tego życia od dzieciństwa nawykłam.
— Uspokój się — rzekł Płaza. — Pan Bóg który taki osobliwy cud uczynił, że nas z sobą połączył, nie dopuści, aby to na złe wyszło. Będziemy o tem mówili, radzili, rozważali...
Pocałował ją w głowę.
— Tymczasem nie szczebiocz może na zamku — dodał — rób jak chcesz, ale się rozmyśl co lepiej.
— A! mnie się także w głupiej głowie zawraca — odparła przychodząc zwolna do siebie Bietka. — Tymczasem ja na zamek, do służby powrócić muszę.
— No, to trudno, abyś tam przyszedłszy tajemnicę zachowała — dodała Bielecka — Rozniesie się to natychmiast i po zamku i po mieście, a ręczę, że jutro na Skarzyszewie i w Ujazdowie o tem przekupki i pachołkowie opowiadać
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.