litościwą. Tłumaczyła swą niechęć dla niej nie osobistemi doznanemi przykrościami i upokorzeniami, ale pogardą dla fałszywego charakteru i niegodnych intryg, jakiemi zaślepionego króla otaczała.
Opowiedziała potem o postanowieniu swem dostania się na dwór francuzki, o nauce języka potajemnej. Wyspowiadała się z tego cudownego wynalezienia ojca, które przyszło jej tak w porę... a gdy Kazanowska potroszę się wyśmiewać zaczęła z dziwacznego projektu dostania do Gdańska, Bietka odparła żywo.
— Zapewne, że mnie tak samej jednej się tam dobić bardzo trudno, ale gdybym tylko poważną jaką towarzyszkę znalazła!
Napróżno marszałkowa żartobliwie jej wszystkie trudności tego szalonego wybryku starała się odmalować, Bietka miała na wszystko odpowiedź, a im więcej mówiła o tem, tem się mocniej rozgrzewała.
— Proszę pani marszałkowej — mówiła — królowej trzeba koniecznie oznajmić, co ją tu czeka, a tego nie potrafi nikt zrobić nieznacznie, tylko kobieta... No, a jak ma być kobieta, czemuż nie ja? Drugaby to zrobiła z polecenia, z rozkazu, a ja uczynię z własnego popędu, z przywiązania do królewicza i do króla. Prawda że się może wydaję młodą, że mi może i zaufać trudno, alem się ja wychowała na dworze... wszyst-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/069
Ta strona została uwierzytelniona.