Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/075

Ta strona została uwierzytelniona.

chty jechało dosyć na spotkanie uroczyste w różnych miejscach królowej, o ile można było przewidzieć kierunek podróży, lecz to więcej zastraszało niż ułatwiało dostanie się do Gdańska. Panowie zbierali poczty, aby z nimi witać przyszłą panią swoją, zresztą z Warszawy tylko gońcy z listami od króla przesuwali się po gościńcach.
Ciwunowa miała dosyć trudności nim w końcu napytała żonę kupca gdańskiego Rebisza, która od familii do męża powracała. Jejmość jechała z dwojgiem dzieci, było jej więc na rękę mieć dziewczę do pomocy przy nich. Była to kobieta spokojna, niebardzo zdrowa, bojaźliwa, skarżąca się ciągle, której towarzystwo śmiałej i rezolutnej Bietki dobrze posłużyć mogło. Zgodziła się więc chętnie na zabranie jej z sobą pod niezbyt ciężkiemi warunkami.
Bietka mało nie oszalała z radości. Natychmiast począł się wybór w tę drogę, która jakby urzeczywistnienie snu jakiegoś wydawała się dziewczęciu.
Nie pomyślała o tem nawet, jak przybywszy do Gdańska, potrafi się dostać do królowej — zdawało się jej to najłatwiejszem. Dotąd tak się powodziło, iż nabrała wiary w siebie, choć i tak jej na niej nie zbywało.
Z Warszawy nie mogła mieć polecenia od nikogo, obawiano się go dać.