Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.

słany dla przyjmowania królowej, mógł więc łatwo i jej dopomódz, gdyby chciał tylko.
W części zwierzyła się Nietykszy jak jej wielce szło o to, aby się dostała conajprędzej na dwór pani. Nauczyła go co miał i mógł powiedzieć o niej księciu. Litwin poprzysiągł na wszystko co mu najdroższem było na świecie, iż Bietce ułatwi przystęp do królowej.
Resztę ona, ufna w siebie, sama już miała dokonać.
Nietyksza odprowadziwszy kobiety na Długi Rynek, gdzie stała kamienica Rebiszów, sam natychmiast udał się do Radziwiłłowskiej gospody, którą mu wskazano. Ale tu księcia pana nie znalazł, gdyż właśnie się z mieszczanami targował o to przyjęcie, o klucze miejskie, których z rąk puścić nie chcieli, o zawieranie bram w nocy i o tysiące drobnych szczegółów, które ojców miasta nabawiały paniką.
Niemożna im było brać za złe, ale śmieszną się wydawać musiała i Radziwiłłowi i Dönhoffowi wojewodzie pomorskiemu i księciu Karolowi, gdyż nikt myśli najmniejszej nie miał czyhać na swobody miasta.
Cały ten dzień jednak roztrząsano wszystko, obradowano nad ceremoniami, a panowie mieszczanie potroszę i koszta mieli na względzie, bo wszystko razem wzięte, z podarkami w złocie, z ucztami dla rycerstwa, z bramami wzniesionemi