Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.

i z prochem, który z dział miano wystrzelać, kilkanaście tysięcy czerwonych złotych wynosić mogło.
Miłość własna panów mieszczan walczyła z ich oszczędnością, dobrych gospodarzy, i ostatnią pokonała, bo z Francyi przybywającej nowej pani nie chciał się Gdańsk ubogo i ladajako ukazać, zwłaszcza gdy posłyszano jak wszędzie po drodze, miasta nawet obce, książęta, panowie, uroczyście i wspaniale podejmowali królowę.
Królowa, jak się później dowiedziała Bietka, pierwszą wiadomość, która jej do myślenia dać mogła, odebrała przez komornika królewskiego, który spotkał ją w Stolpe (7 lutego). Powitał on ją ustnie i oświadczył, że Władysław był mocno chory i że nie spodziewał się, aby królowa tak pośpieszyła... Oczekiwano jej tu dopiero na środopoście.
Zdziwić to musiało Maryę Ludwikę, że jej radzono zwlec przybycie do Warszawy, a nawet do Gdańska. Komornik króla plątał się tak ze swem poselstwem, powitaniem, radami, zresztą tak się zimno znajdował, tak mało okazywał radości z oglądania królowej, iż nietylko ona, ale wszyscy co ją otaczali, niemal czuli się tem obrażonemi.
O kilka mil od Stolpe drugi posłaniec z listami trochę naprawił co popsuł pierwszy, lecz zawsze jeszcze nietylko nie naglono o przybycie,