królowej dodano. Zlękła się więc, iż może trudno jej będzie dostać się do niej, mogła nawet być jej niepotrzebną!
Ze drżeniem więc oczekiwała przyjazdu do Gdańska, a przygotowania do przyjęcia same pozwalały wnosić, iż ono będzie bardzo wspaniałem. Dla dziewczęcia jednak okazałości te wszystkie zatruła obawa, niepokój, i teraz dopiero widoczne niezmierne trudności przystąpienia do przybywającej pani, około której tłumy pań polskich, panów, senatorów, szlachty, duchowieństwa się gromadziły, tak że jej chwili spoczynku nie dawano.
Na wszystko to musiał radzić pan Izydor Nietyksza i dowiódł tego, że miłość cudów dokazuje.
Jemu tylko wiadomem było, jakich użył środków, czyjego pośrednictwa, aby u księcia Albrechta Radziwiłła wyprosić zalecenie Bietki jednej z pań francuzek znajdujących się przy boku królowej, pannie Langeron. Ta miała za przybyciem do Gdańska, jednego z tych dni, które na spoczynek przeznaczone były, ułatwić Bietce przystęp do Maryi Ludwiki.
Ona sama jednak widząc jak wielka ilość osób coraz nowych przybywała, zaczynała powątpiewać czy ją kto z przestrogą nie uprzedzi.
Niepodobieństwem prawie przypuścić było, aby wśród takiego natłoku ktoś się nie znalazł uwiadomiony o tem co się na dworze działo i pragnący usługę oddać królowej.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/086
Ta strona została uwierzytelniona.