sobieniu niechętnem i wstrzymać od wszelkich zbyt obiecujących objawów. Król się wahał i cierpiał.
Tymczasem pobyt w Falentach u pana Opackiego przeciągał się i pozostawienie tam królowej samotnej, prawie bez wiadomości od króla, opuszczonej, musiało być uderzającem. Radziwiłł więc, który był uwiadomiony o wszystkiem, ale przed królem nie dawał tego poznać, wniósł, ażeby przynajmniej małego królewicza wyprawić i dać go poznać przyszłej matce przybranej, która się jego wychowaniem zająć miała.
Król wysłuchał tego wniosku zimno, sam bowiem wprzód już myślał, iżby to było przyzwoitem, ale nie wiedział co na to powie panna Amanda. Miała ona zwierzchni nadzór nad nim, odebrać go jej, posłać bez niej? mogło dla niemki być obrażającem; posłać z nią, było narazić może. Zresztą nie wiedział czy ona zechce towarzyszyć wychowańcowi, a był pewnym, że wysłaniu go sprzeciwi się.
W pierwszej więc chwili nie odpowiedział nic Radziwiłłowi.
Zawołać kazał po wyjściu jego Paca, który mu służył za pośrednika.
— Zygmunta każą mi posłać królowej — odezwał się — niezawodnieby to uczynić wypadało. Tak jest — powtórzył zasępiając się — ludzie już i tak mruczą... domyślają się. Wiesz,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/114
Ta strona została uwierzytelniona.