Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

że żona Cezara nawet podejrzewaną być nie powinna. Co zaszło, to musi pozostać między mną a nią, a tymczasem pozory ocalić należy dla dostojeństwa korony.
Pac milczał.
— Idź z tem do Amandy — dodał król — pojedzie ona sama z Zygmuntem?
Spojrzał król na wojewodzica, który usta zagryzał.
— Gdyby pojechała — mówił Władysław dalej — obawiałbym się jakiego fałszywego kroku... Nie panuje dosyć nad sobą.
— N. Panie, nadto jest do W. Król. Mości przywiązana — rzekł Pac — trudno po niej wymagać krwi zimnej w tej chwili, gdy widzi co jej zagraża.
— Ale cóż jej zagraża? — kwaśno przerwał król. — Dotąd nic a nic. Odemnie zależy miejsce jej i funkcye przy Zygmuncie zachować. Nie ma lat siedmiu królewicz, więc jeszcze kobiecej opieki potrzebuje.
— A królowa? — szepnął Pac.
— Królowa nie może się przecie zajmować drobnostkami — rzekł król — i niewiadomo jeszcze jak się ułoży to życie jej w przyszłości.
Podumał król nieco.
— Amandaby powinna wymódz na sobie i jechać jako ochmistrzyni z królewiczem do Fa-