tak usposobiona dla panny Amandy, jak ona dla niej była.
Głównie jednak i niemka dowiadywała się o królowę.
— To tylko wam powiem — zakończył Pac — że pokorną jak Cecylia ani tak bojaźliwą i posłuszną jak ona nie będzie. Kobiety na dworze francuzkim nawykły wszystkie grać znaczną rolę, ona żyła już, widziała dość dużo, ma doświadczenie, i z pewnością jedzie nie dać się zawojować, ale zawojowywać.
— Król jest ostrzeżony — odpowiedziała niemka — tem lepiej, wywiąże się walka, a Władysław pan nasz w żadnej się dać zwyciężyć nie może. Francuzka pozostanie tu tak jak osamotnioną... nas jest więcej i my znamy grunt, po którym chodzimy.
Panna Amanda w ten sposób dodawała sobie ducha i męztwa, którego pono nie miała. Pac nie miał ochoty z nią prowadzić sporu.
Kilka razy zwróciła rozmowę na Bietkę i wyrwało się jej.
— Jej się pozbyć ztąd potrzeba!
— Królowa, wątpię, ażeby łatwo się z nią rozstała, jeżeli jest jej tak użyteczną — rzekł Pac.
— Alboż niema sposobów uprzątnienia z drogi tego co nam zawadza? — z rodzajem pogardy zawołała niemka. — Dziewczę jest zalotne i płoche, mężczyźni czasem z tego umieją korzystać.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.