Ta strona została uwierzytelniona.
VI.
Około jedenastej zrana naznaczonego dnia królowa siadła wreszcie do tej kolebki złoconej, która ją na tron zawieźć miała, przed oblicze tego, co miał być mężem jej i panem, uprzedzonego, zniechęconego, zmuszonego niemal do małżeństwa.
Napozór jednak tego ostygnięcia króla nic nie zdradzało. Królowę otaczał przepych, tłumy senatorów, panów, duchowieństwa, całe pułki rycerstwa najświetniejszego, okrzyki, uniesienia i oznaki radości.
Prawie od samych Falent po drodze stały uszykowane, jedne od drugich wykwintniej poprzybierane oddziały rycerstwa, wśród którego pułki Radziwiłłowskie, Kazanowskich, Opalińskiego, Ossolińskiego prym trzymały.