auriackiego, dawszy mu dwu polskich do towarzystwa; dalej jechał książe Karol z posłem Francyi, za nim marszałek dworu królowej z laską urząd ten znamionującą, poprzedzający karetę Maryi Ludwiki.
Królowa siedziała w niej z panią de Guebriant. Tuż za niemi jechało dwudziestu trębaczów i oddział jazdy przepyszny, po którym szły powozy dworu, pań, panien, domowników i t. p.
U drzwiczek karety Maryi Ludwiki dwóch urzędników przyszłego jej dworu jechali konno, okryci klejnotami i jaśniejący od złota. Na końcu postępowały cechy warszawskie w rozmaitych barwach umyślnie na tę uroczystość sprawionych, krojem i modą francuzką. Mieszczan tych liczono do ośmiuset, a za nimi jeszcze szedł pułk ułanów.
U bramy krakowskiej czekał łuk zwycięzki o trzech wrotach, na którym orły polskie z mantuańskiemi połączone, niosły w dzióbach rószczki oliwne i palmowe.
Lecz jakże nieskończenie długą wydała się ta droga królowej, na którą tysiące oczów patrzyło, czytając w jej twarzy zmęczonej uczucia, które nią miotały.
Sześć godzin wydały się wiekami sześcią. Guebriant kiedy niekiedy orzeźwiającym zapa-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.