sław zimno i sztywnie podniósł ją i zbliżył twarz ku czołu, jakby miał na niem złożyć pocałunek.
W tej chwili wejrzenia ich się spotkały — trwożne królowej, gniewne pana, lecz, jakby zamienili wyraz ten, Marya Ludwika podniosła głowę dumnie, król spuścił ją zmięszany.
Królestwo stało już obok siebie. Nuncyusz in pontificalibus przed ołtarzem, ale mowom nie było jeszcze końca.
Przemówił cienkim głosem pieszczonym poseł p. de Brégy, jeden z prałatów kościoła do królowej, biskup auriacki musiał odpowiadać.
Król już dawał oznaki zniecierpliwienia, lecz musiał jeszcze wysłuchać i pani marszałkowej, która swej dostojności poselskiej kwoli odezwać się musiała, a dopełniła to z niewieścią odwagą i majestatyczną przesadą.
Wreście stanęli przyszli małżonkowie przed nuncyuszem, który dany już w Paryżu ślub nowem tylko błogosławieństwem potwierdził.
Z chóru odezwała się królewska kapella.
Już za Zygmunta III, który sam w kółku familijnem śpiewał, muzyka była przewyborna i kosztowała wiele, za Władysława nietylko jej nie zaniedbano, ale powiększono jeszcze.
Francuzi mogli się więc zdziwić usłyszawszy tu rzadkiej piękności sopran Baltazara, alt Forsztera, Copulę i Gian-Maryę, śpiewaków króla i doskonałą orkiestrę jego — ale Władysław zmę-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.