dzy jego losem a innymi, że na Nesterackim często spędzała gniewy i mniej go od innych oszczędzała.
Napróżno posuwał się roznamiętniony aż tak daleko, że podarki jej chciał ofiarować, wyśmiała je i dawcę. Gdy potem dziewczę znikło nagle ze dworu, Nesteracki był w rozpaczy. Chodził długo jak przybity i nie krył się z tem, że za nią tęsknił okrutnie.
Wyśmiewano go — to mu było obojętnem.
Amanda wiedząca o wszystkiem co się na dworze działo, znała tę słabość Nesterackiego, wyśmiewała się i ona. Czasem mówiła mu żartobliwie, że około pieniędzy chodzić umiał, ale z kobietami wcale nie wiedział jak poczynać. Z głową spuszczoną słuchał tego Benedyk.
Gdy Bietka pokazała się z powrotem na zamku, tryumfująca na dworze królowej, jeden z pierwszych ją tu powitał Nesteracki.
— A co? panna powraca nam! — odezwał się mrugając.
— Tylko nie na dawne miejsce moje — uśmiechnęła się Bietka — tamtego już miałam dosyć.
— Daj Boże, aby z francuzami lepiej było — dodał Benedyk przystępując bliżej — daj Boże; a no, niech mnie panienka z sobą otwarcie mówić pozwoli.
— A cóż mi powiedzieć chcecie?
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/167
Ta strona została uwierzytelniona.