w których Radziwiłł i Kazanowski najczynniejsi byli.
Królowej też nie zbywało na troskach dnia tego. Wiedziała że się ze strony króla najmniejszej zmiany na lepsze spodziewać nie może, że spełni do czego ceremoniał go obowiązywał, ale tak kwaśno, niechętnie, z odrazą, jak wczora jawnie przystępował do błogosławieństwa w kościele.
Pani de Guebriant dodawała odwagi, lecz sama nie spodziewała się tak rychło odnieść zwycięztwa nad kliką nieprzyjazną, jaka króla otaczała. W dodatku do innych trosk Maryi Ludwiki przybywała nowa, dotąd nieprzewidywana. Francuzi dodani jej zaczynali waśnić się między sobą, jedni więcej, drudzy mniej zbliżali się do p. de Brégy. Pani des Essarts i jej rodzina krzywo patrzyła na pannę Langeron, która o nich wyrażała się przed królową niechętnie i złośliwie. Sekretarz Desnoyers, pan des Essarts, ksiądz de Fleury, stali już odosobnieni, a obóz panny de Langeron stał już oddzielnie. Spoglądano na siebie złościwemi oczyma, dogryzano półsłówkami. Królowa była tem niemal do rozpaczy przywiedziona.
Zkądinąd dochodziły ją już groźniejsze jeszcze wieści, że król postanowił cały jej dwór francuzki, nie wyjmując ani ks. de Fleury, ani
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/184
Ta strona została uwierzytelniona.