się nieść kazał do mieszkania niemki, którą jako kochankę jego dawną palcami wytykano.
Niestety, tak było w istocie, a nietylko nie starano się ukryć z tem, ale z pewną ostentacyą Władysław wydał rozkazy. Chorym był tylko dla tej żony, ale do panny Amandy odpoczywać się udał, i pozostać tam miał do nocy.
Cały dwór wiedział dokąd go niesiono, i wszyscy francuzi zostali zawiadomieni przez usłużnych dworaków, iż N. Pan nie do swoich pokojów, ale do panny Amandy nieść się kazał.
Gospodyni wystrojona czekała go na progu, a Pac i Platenberg mu towarzyszyli.
Nie dziw też, że Marya Ludwika zaledwie dopadłszy do swej sypialni, z płaczem się rzuciła kryjąc twarz w poduszki na łoże.
Nawet dotąd wytrzymująca wszystko pani marszałkowa de Guebriant, weszła za nią zmięszana nieco i widocznie przybita tą jawnością, jaką nadawano temu, co ona dotąd za małe nieporozumienie tylko brać chciała.
Usiadła przy królowej i wzięła jej ostygłe ręce w swe dłonie, powtarzając znowu: Courage!
— Wszystko to im się gwałtowniej poczyna, królowo moja — rzekła głosem poważnym, ale współczucia pełnym — tem pewniej skończy się waszem zwycięztwem.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.