Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/205

Ta strona została uwierzytelniona.

został ją przyjąć, przepraszając, że w krześle siedzący, nie mogąc się poruszyć, krótką tylko może rozmową zadość uczynić jej życzeniu.
Nagradzając to Władysław twarz przybrał jak najsłodszym wyrazem, a że posłowa nie spodziewając się aby dnia tego ważniejsze sprawy mogły być roztrząsane, przybrała do boku piękną swą siostrzenicę, którą król niemniej się zachwycał od innych, posłuchanie więc upłynęło na wymianie najwyszukańszych grzeczności i oświadczeń najczulszych.
O królowej jednak wzmianki prawie nie było. Gdy Guebriant rozpoczynała o niej, Władysław przerywał jej skargami na zdrowie swe i podagrę.
Umiejąca wszystko zużytkować francuzka, nie wahała się wpływu widocznego młodej swej towarzyszki wyzyskać na korzyść królowej. Śmiałe i wyuczone dziewczę umiało tak zręcznie przemawiać do króla, że mu się nie dało pogniewać i zmusiło go z należącem poszanowaniem mówić o Maryi Ludwice.
Ponieważ towarzystwo młodej panienki bardzo było miłem królowi, który widocznie chciał się jej przypodobać, przedłużyło się posłuchanie, przyniesiono owoce i słodycze, humor się polepszył znacznie, ale gdy wnet potem posłowa znowu wróciła domagając się obietnicy, kiedy król razem z żoną będzie mógł zamieszkać, po-