Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

ułagodzić ich, zapewniając, że nie wszystkich za nieprzyjaciół liczyć mieli, i że wielka część najgorętszem współczuciem podzielała cierpienie i gotową była służyć uciśnionej.
Dziewczę, które wpadło nierozważnie w ten wir, traciło już i odwagę i cierpliwość, a nieraz wzdychało do tego, ażeby się mogło ojca doczekać i uwolnić od służby przy dworze. Wpływał może na to i Nietyksza.
Łatwiejszą też zdawała się jej zemsta nad niemką, niż teraz okazywała. Amanda popierana przez tych co najbliżej stali łożnicy, ucha i serca pańskiego, brała widocznie górę.
Dopóki ona tu pozostawała, stan ten zmienić się nie mógł.
Tak samo niemka, przez Paca i Platenberga dowiadując się jak czynną, choć mało widoczną na dworze królowej grała rolę Bietka, powiadała sobie, że się jej ztąd koniecznie pozbyć było potrzeba.
To przekonanie właśnie jeszcze następujący wypadek jak najmocniej wpoił niespokojnej Amandzie. Jedna Bietka znała tu ludzi, mogła przestrzedz o każdym, bez niej francuzi nigdyby sobie rady nie dali, jedna ona miała odwagę wcisnąć się wszędzie.
W czasie, gdy król składając się podagrą tak dobrze unikał Maryi Ludwiki, że się z nią nie spotykał prawie, jednego dnia Bietka przecho-