swoje wojska wysłać musi, a póki my o nich wiedzieć nie będziemy, nie ruszymy się.
Płaza musiał cierpliwie słuchać nauki jaką mu dawano, a że prości ludzie nigdy pewni nie są, iż się jasno wypowiedzieli z myślą swoją, powtarzano mu ją nieskończoną liczbę razy, jak gdyby trudną do zrozumienia była.
Każdy zosobna, na swój sposób tę samą piosnkę mu kładł do ucha. Jerema potakiwał, oni wznawiali jeszcze, żeby kanclerzowi to wraził, że pieniędzy potrzebują, że umowa stanąć musi o liczbę, i że wojsko trzeba wysłać na granicę zawczasu.
Pisma w chusty tureckie poobwijane wedle obyczaju, zaszyte w płótno oddano wreście posłowi, który ledwie się mógł do dnia następnego wyprosić z wyjazdem. Nie spodziewał się już Lackowicza-Carycy.
Podszepnął wprawdzie, że radby towarzysza do podróży miał, ale mu odparto, że ją już raz sam odbył, a nic mu się nie stało, i mniej oczów zwracał na siebie.
Tak więc, żadnej nie mając wiadomości o Carycy, ani jemu o sobie dać jej nie mogąc, dodnia wyjechać musiał.