Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/038

Ta strona została uwierzytelniona.

Bietka opowiedziała pani des Essarts z żywością wielką, jak zręcznie rzucono się na nią, gdy przechodziła około Bernardynów, usta jej zawiązano, aby krzyknąć nie mogła, do wozu też stojącego wniesiono w mgnieniu oka i czwałem uwieziono z miasta o zmierzchu.
Sam Benedyk Nesteracki z pistoletem nabitym w ręku, na drążku woza siedząc, przy związanej ofierze swej na straży jechał, ciągle ją uspakajając. Gdy później pogoń się ukazała, on i jego ludzie naprzód uciekać się starali, potem przygotowali do rozpaczliwej obrony, a Nesteracki palce założywszy poprzysiągł, że jej żywej nie wypuści, a raczej sobie i jej życie odbierze, niżby miał za nią ginąć na szubienicy.
Nie dano mu tego dokonać, chociaż naostatku do Bietki wystrzelił, gdy ich zewsząd otoczono, a Nietyksza go za nogi już z wozu ciągnął. Wyrwał się mu potem z rąk, ludzie Nesterackiego poranili ciężko litwina, ale pobici nakoniec uciekać musieli w las.
Bietka opowiadając to płakała, to pięści zaciskała i jeszcze przyjść do siebie nie mogła. Prosiła pani des Essarts, aby królowej podziękowała za jej troskliwość i opiekę, obiecując, gdy rana się zagoi, powrócić na służbę, przynajmniej dopókiby ojciec nie powrócił, a ona (szepnęła to na ucho) nie pomściła się na tych, którzy Ne-