sterackiemu byli pomocą. Według niej wszystko to sprawą było Amandy.
Nietyksza — jak mówiło dziewczę — postrzelony miał być w nogę i porąbany szablami, lecz życiu jego nic nie groziło. Bietka, gdyby nie własna jej rana, gotowa była sama iść czuwać nad swoim wybawcą. Wszyscy naturalnie wnosili z tego, iż się oni w końcu pobrać powinni.
Za Nesterackim zbiegłym nie gonił nikt, nie wydano nawet rozkazów ścigania go i chwytania, chociaż porwanie się na sługę królowej, należącą do dworu i zamku, winę jego tem cięższą czyniło.
Pac i przyjaciele Amandy usiłowali Benedyka tem tłumaczyć, iż Bietka zalotnością swoją, a może nawet jakiemi obietnicami uwodziła Nesterackiego, a potem go dla młodszego i przystojniejszego Nietykszy zdradziła.
Radziwiłłowskiego dworzanina towarzysze odwieźli do książęcego dworu, gdzie kanclerz sam zalecił go pielęgnować starannie i doktora mu posłał swojego, aby rany opatrzył. Dano też zaraz znać matce jego na Litwę, bo jedynakiem u niej był, aby do syna przybyła.
Stara Nietykszyna mieszkała i gospodarowała w znacznej majętności swej dziedzicznej pod Olkienikami. Słynęła ona, nawet wśród takich gospodyń, za jakie wszystkie litwinki uchodziły, za nader zabiegłą i skrzętną panią.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/039
Ta strona została uwierzytelniona.