sobie serce małżonka pozyszcze. Skłaniała się już ku temu królowa, lecz z drugiej strony ostrzegano ją o niebezpieczeństwie.
Tu stał mąż wielkiego znaczenia, powagi i energii chłodnej, kanclerz Albrecht Stanisław Radziwiłł, którego sam król nawet, dla wpływu jego i wielkich przymiotów szanować i oszczędzać musiał. Ale z nim obchodził się Władysław tak jak z wielu innymi, których potrzebował, okazywał im łaskę i życzliwość, ale ich więcej się obawiał niż lubił.
Z kanclerzem napozór będąc bardzo przyjacielsko i poufnie, król tak dalece był ostrożnym, że mu dotąd planów swych wojennych przeciw Turcyi nie odkrył i do nich się przed nim nie przyznawał. Wiedział o nich Radziwiłł z pogłosek i stanowczo był przeciwnym; upatrywał w tem szkodę rzeczypospolitej, niebezpieczeństwo i w przyszłości bolesne zawody. Nigdy jednak z królem mówić o tem nie miał zręczności i sam o to zagadnąć nie chciał.
Życzliwym będąc dla królowej, którą widział nie tak przyjętą w Polsce jak zasługiwała, kanclerz ostrożnie sam i przez żonę starał się jej radą usłużyć życzliwą.
Poufnie więc w rozmowie całkiem przeciwnie radził Maryi Ludwice, aby się starała pod jakimś pozorem trudności w odebraniu, pieniędzy na wojnę odmówić.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/041
Ta strona została uwierzytelniona.