Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/042

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wszyscy są prawie przeciwko tej wojnie — mówił królowej sub rosa — oprócz garstki pochlebców, lub krótkowidzących ludzi. Szlachta jeśli się dowie, żeś N. Pani na wojnę tę jej niemiłą pieniędzmi dopomogła, okaże się trudną potem na sejmie w uchwaleniu dla niej należnej oprawy. Król nalegać nie może. Sam już stracił wiele, a wszystko napróżno, gdyż stateczniejsza narodu część wypowiedzeniu wojny tak niebezpiecznej się sprzeciwi.
Królowa nie wątpiła, że ta rada płynęła z dobrego serca i była rozumną, lecz jak trudno jej było pójść za nią.
— A, książe mój — rzekła z westchnieniem — rozumiem to dobrze, wdzięczną wam jestem za przestrogę, ale jak trudno mi z niej będzie korzystać! Przypatrzcie się tym co mnie otaczają, pomyślcie jak nieustannie jestem na nalegania wystawioną, potrafięż się ja oprzeć?
Ks. Albrecht nie obawiał się dla siebie intryg dworskich, chociaż wiedział że na nie był wystawiony.
Nie chciał on znać panny Amandy, i wszyscy jej przyjaciele, szczególniej Pac, podejrzywali go a króla przeciwko niemu starali się rozjątrzyć.
— N. Panie — szeptał Pac — kanclerz tu siedzi w Warszawie wrzekomo dla traktatów z posłami moskiewskimi, ale on i jego żona codzień prawie u królowej bywają. Jeżeli N. Pani tak