Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/070

Ta strona została uwierzytelniona.

Druga podobna brama ozdobna czekała na końcu rynku, niemniej obficie napisami wyposażona. I tu zbytek cały niemal rozlał się na słowa. Panowie kollegiaci starsi i młodsi składali się zapewne na to bogactwo pomysłów, na te strzeliste okrzyki.
Stało u góry:

Unde Lux, inde corona...

W kościele na Wawelu licznie zebrane duchowieństwo, kapituła, biskup czekali na królestwo z uroczystem Te Deum, które się rozległo pod starem katedry sklepieniem.
Koronacya, której ciekawi francuzi przypatrywali się z zajęciem, odbyła się w dniu następującym.
Królowa wstawszy bardzo rano, około dziewiątej stała jeszcze ze swym orszakiem niewieścim przed zwierciadłem, kończąc toaletę, gdy podskarbi koronny wszedł uroczyście, niosąc klejnoty królestwa, koronę, berło i jabłko. Nie obeszło się bez mowy i bez odpowiedzi.
Mowa, jak sól przy potrawach, wciskała się wszędzie.
Zaledwie drzwi się za podskarbim zamknęły, gdy król wszedł, wiodąc za sobą księcia Karola, posłów francuzkiego i weneckiego, senatorów i dygnitarzy. Królowę dokończono ubierać