czasu gdy Radziwiłł z senatorami sprzeciwili mu się, nie dopuszczając dalszych zaciągów i oświadczając przeciwko wojnie.
Otwarcie tłumaczył się, że te pułki i uzbrojenia tak kosztowne tylko przeciw tatarom gotował, ale Kazanowskiemu czasem duszę swą całą odkrywał.
Ten dawał mu się wylewać, uśmierzał jak umiał i mógł, ale się nie sprzeciwiał.
Wojna przeciwko Turcyi, nawspół z wenetami, z posiłkami innych państw chrześciańskich, uśmiechała mu się, ale nie ona jedna była celem.
Wszędzie dokoła widział otaczających Polskę monarchów z daleko większą władzą niż była jego. Upokarzało go to, oburzało.
— Dlaczegóżbym ja — mówił nieraz Kazanowskiemu — nie miał władzy tej uzyskać? Ojciec mój przez powolność tylko, rozbiwszy rokosz, dopuścił znowu sejmom inkwirować swe czynności i tak panować jak panowały?
Pułki cudzoziemskie wołoskie, niemieckie, węgierskie pójdą na rebelizantów, raz nauczona rozumu szlachta siedzieć będzie cicho. Król zostanie rzeczywiście królem.
Ja, oprócz moich pułków tych, mam i kozaków. Mogę ich puścić na panów szlachtę. Jeden śmiały krok taki a cale inaczej będzie wyglądać ta rzeczpospolita, w której teraz warchoły rządzą.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/085
Ta strona została uwierzytelniona.