Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/089

Ta strona została uwierzytelniona.

Władysława i stosunkowo był szczupły. Dziwiono się jego skromności.
W Wiśniczu przy stole król to się zdradzał z rycerską niecierpliwością wojenną, to nagle milknął i stawał się ostygłym.
Zdawało się, że pilno mu było do Lwowa, bo dosyć pośpiesznie i nie odpoczywając prawie na Tarnów, Sędziszów, Rzeszów, Przeworsk, ciągnął król do Jarosławia, gdzie się właśnie sławny jarmark rozpoczynał, a ztąd na Janów do Lwowa.
Tu odpoczywano dni kilka, które królowa zużytkowała, oglądając kościoły i klasztory. Król nieustannie przyjmował przybywających, miewał narady i rozmowy przy drzwiach zamkniętych, powoływał różnych panów — zajętym się okazywał bardzo.
Najgorzej na tej podróży wychodzili nieszczęśliwi francuzi do wygód przywykli. Po drodze wypadały popasy i noclegi w szopach, które naówczas w większej części kraju zastępowały gospody. Dla króla i królowej, dla kilku najbliższych im osób, ławka, krzesło, stół się znalazł zawsze, a pościel i łóżka żelazne mieli z sobą; dwór napróżno się domagał posłania, przynoszono mu słomę stęchłą lub siano. Najpotrzebniejszych sprzętów nie było.
Przeklinano kraj barbarzyński, wtem nagle nazajutrz zjawiał się gdzieś na stoku góry pałac,