z całą wykwintnością europejską i przepychem urządzony, i z tej barbaryi francuzi wpadali, jak różczką czarodziejską przeniesieni do raju. Tych zmian dekoracyi pojąć oni nie mogli. Zdało im się niezrozumiałem, aby cywilizacya i zbytek ocierały się tak poufale o tę surową prostotę.
Jeszcze niepojętszem dla nich było, gdy widzieli takiego panicza po europejsku wychowanego, który im w rozmowie i przy stole doskonale dotrzymywał placu, gdy na nocleg przybyli, wesoło się kładł na gołej ziemi, siodło podłożywszy pod głowę.
Mięszanina ta rycerskiego zahartowania i pańskiej wykwintności była im niezrozumiałą, jak kraj ten cały w ogóle.
Ze Lwowa królestwo zaproszeni udali się do Wiśniowieckich, do Wiśniowca, gdzie ich po książęcemu przyjmowano. Wszędzie po takich domach pańskich wino się lało strumieniami, stoły uginały pod srebrami. Na wyjezdnem musieli królestwo oboje i poseł przyjąć na pamiątkę kosztowne podarki. Królowi dostał się przecudnej urody koń pod wierzch z siodłem i rzędem turkusami i rubinami sadzonym, z tarczą i koncerzem stosownemi. Mało co mniej kosztownego rumaka otrzymał p. de Brégy. Królowej ofiarowała księżna wspaniałą kolebkę z sześcią woźnikami tarantowatemi, zewnątrz, wedle ówczesnego zwyczaju, obitą aksamitem, a wewnątrz złotogłowem.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/090
Ta strona została uwierzytelniona.