Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

Jedni utrzymywali, że król mógł w sejmie rachować na zwycięztwo, drudzy położenie znajdowali bardzo niebezpiecznem i groźnem.
Niemożna było utaić tego królowi, że, wyjąwszy pewne koło zupełnie mu oddanych senatorów, ogromna ich większość ze szlachtą razem gwałtownie się oświadczała przeciwko wojnie. Powtarzano głośno słyszane z ust Radziwiłła wyrazy, że prędzej sobie da ręce uciąć niż jakiekolwiek patenty lub uniwersały, tyczące się samowolnych zaciągów, przypieczętuje. Za jego przykładem szli mimowolnie kanclerze koronni.
Król uśmiechając się poruszał ramionami.
— Niechże mi dadzą pokój przypisując wywoływanie wojny! O niczem nie wiem, ale przewidywać muszę, że turcy nas napastować mogą! Tiepolo przybył nie dla żadnych układów, winszował mi wesela. Mnie bawi oręż, cekhaus, wojsko; maż mi być wzbronione własnym kosztem je ściągać?
Si vis pacem, para bellum, gotujemy się obronno.
Całe to postępowanie króla można było zarówno nazwać zagadkowem i zuchwałem; nie dziw też, iż mu przypisywano spisek, że każdy pułk nowozaciążny wskazywano jako sprowadzony na poskromienie szlachty.
Sejm — szeptano — zobaczycie, zwołają go w okopach na dworcu kijowskiego biskupa i tam