Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

do niego, zabełkotał i odpowiedzieć nie potrafił.
Dopiero wchodząca Bielecka, ze swym instynktem kobiecym, jednem spojrzeniem odgadła co się tu działo. Zobaczyła Bietkę zakłopotaną, a Lackowicza jakby skamieniałego.
— Przepadł chłop! — powiedziała sobie w duszy.
Po chwili dopiero gość się jakoś wytrzeźwił i opamiętał, a Bietka przypomniawszy Nietykszę spoważniała. Miała na ręku jego pierścionek.
Przy obiedzie Lackowicz, choć się z niego wyśmiewano, że zruska zarywał, żywo opowiadał o podróży, o sobie, o Kijowie i dowiadywał się co tu słychać było.
W górze mówiono tylko o wojnie, w dole o królu i królowej.
Właściwie mało tu kogo obchodziło wojsko królewskie, nieporozumienie z senatorami, pułki niemieckie, ale z rozbudzoną ciekawością śledzono każdy krok Maryi Ludwiki, której przypisywano oddalenie Amandy, pozyskiwanie sobie zręczne panów u dworu i prorokowano, że w końcu królem zawłada, zauszników i pochlebców rozpędziwszy.
Takie było zdanie prawie wszystkich. Wielkiej miłości nie pozyskała sobie zimna królowa, ale w niej przeczuwano panią.