Całe jedno skrzydło zamku, które niegdyś, przed wyjazdem do Włoch i Rzymu, zajmował Jan Kazimierz, od niejakiego czasu stało jakby niezamieszkane, jakby, bo w istocie kręciła się tam jakaś resztka służby w cudzoziemskich strojach, mówiąca językiem obcym i wydzielająca się, jak coś niemogącego połączyć z żywiołami polskiemi i francuzkiemi. Mieszkanie obszerne, pańsko bardzo urządzone, od miesięcy kilku było niezajęte. Już to samo, że je królewicz Jan Kazimierz zamieszkiwał, mogło dać o niem wyobrażenie. Nie rozporządzano temi pokojami, oczekując widocznie na powrót tajemniczego mieszkańca, ale nikomu za nim tęskno nie było, nikt się tu nie dowiadywał.
Reszta służby, która się tu kryła raczej niż zamieszkiwała, przychodziła w milczeniu po prze-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.
VII.