Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

drzwi Kazimierzowskich pokojów, były jedynemi znakami bytności grafa Magnusa.
Ten stosunek z królem tak poufały, a tak odcięty od innych, niepokoił, budził zazdrość i niechęć; próbowano się go pozbyć, zrazić króla do niego, zastąpić go kimś... wszystko się to rozbiło o kamienny, bierny opór króla.
Od dworu pogłoski o tym wpływie, o misyach za granicę, o radach Magnusowych, jak przed wieki rady Kallimachowe podejrzanych, rozchodziły się na miasto, po kraju.
Już i tak król nosił się po europejsku, lubował w macierzyńskiej niemczyźnie, otaczał cudzoziemcami, a tu niby pierwszym ministrem i doradzcą był jakiś obcy człek, którego kraj ten i jego losy wcale nie obchodziły.
Jemu przypisywano całe króla postępowanie, on zaciągi cudzoziemskie ułatwiał, on z Wenecyą sojusze zawierał, on doradzał pieczęcie urzędowe, których kanclerze przykładać nie chcieli, zastępować prywatną króla.
W całem w istocie postępowaniu Władysława czuć było nieznajomość albo pogardę praw rzeczypospolitej.
Sejm się zbliżał, potrzeba było uzbroić się przeciwko niemu — król w części miał już dane skazówki i szedł za niemi, lecz Magnus był mu potrzebnym, a Magnusa nie było. Naostatek oznajmiono o nim. Władysław się uradował, bo