wiło się nieco. Biskup chełmiński wystąpił gwałtownie i niezmiernie rozwlekle przeciwko królowi wprost, i potrącił nawet o Magnusa, zalecając cudzoziemców od rad oddalać. Rozumie się, że żołnierz nowy był też na placu. Gdy raz te lody pierwsze przebite zostały, popłynęły strumieniem grawamina, a głównie na tego żołnierza obcego, w którym kasztelan gdański widział przerażającą groźbę.
Król siedział jak na mękach.
Zadawano mu niemal otwarcie zamach na swobody rzeczypospolitej. Co się tknęło wojny, kasztelan przemyślski, wojewoda rawski, kasztelan sieradzki, radzili trzymać się obronnie, ale wyzywać! nie było u przodków obyczaju, ani się na to rzeczpospolita zgodzić mogła.
Posiedzenie trwało długo i już się pewien bezład wkradać zaczął; dyrektor czyli marszałek poselski wprost zagaił o rozdanie wakansów, najdrażliwszy w świecie przedmiot, ale kanclerz mu usta zamknął, wszystkie bowiem były już rozposażone, a co do buławy mniejszej król się chciał namyśleć.
Następnego dnia próbowano regulamin wprowadzić w obradach, ale wystąpiła owa sprawa o Trubczesk, która miała służyć na odpieranie wszystkich innych, niewygodnych, i jak się zaplątano w ów Trubczesk, tak już z niego wydobyć się nie było podobna.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/168
Ta strona została uwierzytelniona.