Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 007.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



A ja, zawołała blondynka, żywo podnosząc głowę i wyciągając rękę jakby wskazywała miejsce, w którem przed nią ktoś miał uklęknąć — ja, żebym kochała, żebym najmniejszą oznaką wzajemności opłaciła miłość, żądam po moim przyszłym kochanku, jak starożytna heroina: jak xiężniczka w bajce, tysiąca, tak tysiąca dowodów przywiązania. Dwom, trzem, niewierzę. -— Ci panowie mają nas za słabe i łatwowierne istoty; myślą sobie — O! bylebym się uśmiechnął do niéj, bylebym tylko chciał. O! nie! nie! ze mną to nie będzie tak łatwo. — Nim uwierzę, nim się