Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przyjąć niechciały tej pomocy, a zręczna Julja po naleganiu nieznajomego, już sznur trzymając w roku, zawołała:
— Najprzód od obcych i całkiem nieznajomych nic się nieprzyjmuje, powiesz więc nam pan kto jesteś, powtóre powiesz gdzie mieszkasz, bo chcemy ten piękny sznur panu odesłać, otóż wybornie byśmy i bez niego się obeszły.
— Kto jestem, rumieniąc się powtórnie rzekł młody chłopiec, mówić nie warto, gdzie mieszkam? sam niewiem. Dziś tu, jutro gdzieindziéj. I czoło mu się zachmurzyło widocznie.
— Chcesz nas pan intrygować. —
— Nic a nic, ale powtarzam paniom, moje nazwisko obce nicby niepowiedziało. To mówiąc ukłonił się, spojrzał powoli na Julję najprzód, potem na Marję z jednakim wyrazem, zbliżył się do konia i ledwie chwycił za cugle, już im z oczów zniknął.
Julja cała zniespokojona, zawołała: