tych wiszących u końca głoski J. D., zapewne poczynające imię i nazwisko właściciela. Pospieszyła do babki ze swoją zdobyczą, i choć staruszka łajała ją trochę, choć naganiała rozmowę, a bardziej jeszcze za branie sznura, potrafiła się wytłumaczyć, uniewinnić i pocałunkami a pieszczotami wymówić od napomnień. A bojąc się by wina nie spadła na Marję, wcześnie wszystko wzięła na siebie.
— Teraz, rzekła do babki, musimy koniecznie dowiedzieć się kto to taki. Przypatrzyłam mu się — widać że dobrze wychowany i majętny chłopiec, choć w sukmanie jeździ. Kóń drogi i piękny, wszystko koło niego wytworne, bogate prawie — Babciu, to być niemoże, żebyśmy się nie dowiedziały, co to za jeden przecie.
— A jaki z ciebie ciekawiec! kiwając głową rzekła staruszka — jużciż ci dogodzić potrzeba, bo tajemnica główkę ci przepali. — Sięgnęła za dzwonek i w tejże chwili prawie Wojciech się ukazał.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 056.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.