Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 075.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Julja, Marja i Matylda, wcale niepozorna panienka, córka podkomorzynej, wzięte do poloneza znikły w tłumie.
Długim szeregiem powiódł marszałek gości po wszystkich pokojach, a zwłaszcza gdzie były świece woskowe. Pamiętne te świece, o których odtąd opowiadać lubił, są zwycięztwa jego nad sąsiady najpiękniejszą kartą.
Czemuż Julcia, tak lubiąca taniec, otoczona młodzieżą, dziś smutnie przeciwko zwyczajowi pogląda po sali, skarży się na ból głowy i wymawia od mazura — ? Niewiem. Wzrok jej błądzi do koła; nareście zabrawszy towarzyszki poczynają przechadzać się po sali i sąsiednich pokojach. Nagle zastanowiła się utkwiwszy wzrok we drzwi i ścisnęła rękę Marji. —
We drzwiach ukazał się nieznajomy. —
— O! co teraz, to się dowiemy o nim, zawołała po cichu, ale wnet tając niecierpliwość, odwróciła głowę i weselsza już poczęła żartować.