Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 080.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Choćbyś to pan miał wziąść za naśladowanie, powiem mu, bo tak myślę — i ja także lubię lub nie lubię tańcu od usposobienia w jakiem jestem.
— A dziś —?
— Niebardzo. —
— Towarzystwo coraz się bardziej ożywia.
— W istocie mazur ochoczy; ale mnie głowa boli. — Marjo ty byś może tańcowała?
— Ja? nie — krótko odparła Marja i spuściła oczy.
Gdy się ta rozmowa toczy u krzesła Julji, której oczy jaśnieją, podkomorzyna napróżno pyta i rozsyła się dowiedzieć, kto jest ten nieznajomy mężczyzna.
Sekretarz sądu powiatowego widzi w nim oczekiwanego co chwila urzędnika do szczególnych poleceń; marszałek domyśla się jakiegoś wysłańca z sąsiedniego miasteczka dla zdania sprawy z balu dzisiejszego; sprawnik dziwi się że go niezna, a obywatele jednogłośnie obwołali go jakimś obcym intruzem. Zaglądają mu w oczy, podchodzą,