Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mo podeszłego wieku prosto, sił nie tracił i gdyby nie włos srebrzysty na wysoko podgolonej czuprynie, gdyby nie zmarszczki na twarzy, nie dałbyś mu zdaleka połowy lat jego. — Siwe oczy tylko wpadły głębiej, a brew niegdyś czarna i gęsta, teraz siwa i przerosła, zwieszała się długiemi kosmykami włosów aż na powiekę. To mu nadawało wyraz ponury, choć usta z pod potężnego wąsa łagodny uśmiech rozjaśniał. Niemogąc polować z hartami, ani wiele psów trzymać, chodził jeszcze z wyżłem, i mimo lat siedmdziesięciu strzelał celnie, a nogi tak mu służyły, że rzadko zdrowy chłop mógł mu dorównać. Na konia czasami już tylko wsiadał, ale pieścił konie i lubił jeszcze, a choć niewiele ich miał, to pięknych. Były to ostatki niegdyś sławnego polsko-wschodniego stada.
W domku starca czysto było, ale ubogo. Niektóre tylko szczątki bogactw przodków zeszły pod słomianą strzechę. — Dworek składał się z izby dużej, sypialnego poko-