Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 124.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nasz staropolski, choć go tam teraz obrzydzają jak mogą i piękrzą nie do rzeczy, daleko był wart więcej, bo w nim był duch Chrystusa Pana. Występki były jak zawsze i wszędzie, lecz ogół i co rządziło ogółem, ten duch wieku jak wy zowiecie, wiał jeszcza wiarą, braterstwem, nadzieją... Dziś wiele słów, a szczerości mało — każdy gada, nikt nie robi.... Boję się o was — nim przyjdzie dobre, wiele złego przecierpieć jeszcze musicie. —
Znów umilkł starzec, a po chwili —
— No, powiedzże mi co więcej o tej pięknej dziewczynie, która na twoją biedę tak cię zajęła. —
— Cóż chcesz ojcze mój, żebym ci powiedział, wylałem ci z serca co w niem miałem — wszystko — piękna — obie są piękne — poprawił się — dowcipna i mowna.
— O, to nic potem, rzekł stary.
— Żebyś wiedział ojcze, jak z tem jest czarująca!
— Powiedziałbym ci coś, ale się nasrożysz.