Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 149.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ła szepcząc jej coś na ucho. Podkomorzyna siadła przy starościnie, a Julja zaczęła rozmowę z Janem.
Zabójcza to była rozmowa — !
Wzrok Julji, któremu nic oprzeć się nie mogło, jej wejrzenie przeszywało na wskróś Jana, któren cierpiał rozkosznie, czując się tak już okutym, tak oczarowanym, tak podbitym, ze o świecie całym zapomniał.
Jakieś nieznane światy, niepojęte szczęścia, niezbadane głębie roskoszy nadziemskiej widział w tych niebieskich zrenicach, które mu mówiły więcej daleko, inaczej daleko niż usta; obiecywały mu raj. —
Usta Julji szydersko uśmiechające się, z których słówka śmiało, dowcipnie, lekko wylatywały jak ptaszki, uderzały go sprzecznością wyrazu z cudnemi jej oczyma. — Patrzał i szalał. —
Rozmowa jak ogień wejrzeniami podsycany, zapalała się, płomieniła, obejmowała coraz szersze kręgi, świeciła coraz jaśniejszą łuną, ulatywała w powietrze, nie-