Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 152.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Marja i Matylda także wyjść miały do przygotowującej się herbaty.
— Kto to jest? spytał Jan cicho.
— Mój opiekun — prezes — odpowiedziała Julja.
— Prezes! zawołał Jan — Prezes!
Twarz mu się zmieniła. Julja postrzegła to. — Opiekun pani? —
— Tak, kuzynek i opiekun.
Zaledwie wyszli w ganek, gdy palcem wskazując młodego człowieka prezes, spytał starościnej — a toż kto?
— Pan Jan Darski — nieśmiało i prawie drżąc odpowiedziała staruszka.
— Darski! podchwycił opiekun porywając się z krzesełka — syn — syn —
Oczy mu się zaiskrzyły, zapłomieniły, ściął usta, drżał — syn tego —
— Syn znajomego prezesowi. —
— Tak! znajomego — wroga! — Cóż on tu robi?